Gastrofaza. Na diecie.

Tak. Gastrofaza. Na diecie. I co się dziwisz? ;)

Hashimoto i inni rzucili mi wyzwanie. Gotuję (się) więc.

Zacznijmy od początku. Przypalałam wodę za młodu, a omlet był wyczynem na granicy moich możliwości. Aż się pozmieniało w rodzinie i trzeba było ich zacząć karmić. Zaczynałam od risotto i makaronów ?na-winie? i jakoś poszło. Aż odkryłam w końcu, że jedzenie może być naprawdę dobre. Pozamiatało mnie, jak po raz pierwszy pojechałam do Francji. Odkryłam, że można z jedzenia uczynić sztukę.

Uwielbiam turystykę kulinarną, nowe smaki i zapachy, próbowanie wszystkiego nowego. Lekką kuchnię, kontrasty smakowe, szczególnie w deserach oraz zestawianie kilku kluczowych smaków, czy ziół, zamiast wielogłosowego bałaganu, z którego i tak już nic nie wyczuję.

Choruję na Hashimoto, mam niedoczynność tarczycy. Lekarze używają też innych brzydkich słów w moją stronę: cukrzyca, miażdżyca, otyłość. Nie dam im tej satysfakcji. 25 lipca 2015 przeszłam na dietę, która ma złagodzić skutki tego, co tarczyca próbuje mi zrobić w organizm.

Korzystam z książek ?Jak żyć z Hashimoto? oraz ?Żywienie w niedoczynności tarczycy? i one pomogły w pierwszej fazie diety, nad nimi roniłam pierwsze łzy, że teraz już nic i nigdy dobrego nie zjem. Nie jest tak źle. Byłam też u dietetyczki, która będzie od następnego tygodnia prowadzić mnie już regularnie.

Jem 5 posiłków dziennie: dwa śniadania (jedno w domu, jedno w pracy), obiad (w pracy), podwieczorek i kolację. Wyzwanie przede mną to studia podyplomowe od października, , w innym mieście w dodatku, więc będę na pewno wrzucać tutaj pomysły na lunch-in-da-box, który nie wymaga odgrzewania, czy trzymania w lodówce. A potem święta z rodziną…

I dlatego też chcę się z Wami podzielić trochę tym, co robię sobie do jedzenia. Zawsze to przyjemniej jeść w towarzystwie. Będzie prosto, szybko i czasem nawet może odrobinę wykwintnie?

DISCLAIMER: (bo obiecałam mojej dietetyczce) pamiętajcie, że nie ma jednej recepty na zdrowe jedzenie, bo każdy z nas jest inny, ma inny wzrost i wagę. Przy wzroście 177 cm mogę sobie pozwolić na odrobinę więcej jedzenia niźli kto niższy. Muszę z kolei unikać cukru, tłuszczów, nadmiaru węglowodanów, a także nie przesadzać z kapustopodobnymi i strączkowymi (i tak średnio przepadam za większością, dobry organizm, dobry, naści sałatę ;) )

Wszelkie uwagi mile widziane. Piszcie śmiało na kontakt@gastrofazanadiecie.eu :)